Taka wesoła, międzynarodowa opowiastka przypomniała nam się
niedawno. Turecki biznesmen poznał podczas wakacji na Cyprze złotowłosą
kelnerkę z Wielkiej Brytanii. Bez wzajemności zakochał się w niej i
naprzemiennie oświadczał oraz groził nożem. Kiedy dziewczyna zmęczona nękaniem
wyjechała do domu w Liverpoolu i wyszła za mąż za innego, postanowił wyruszyć w
nielegalną podróż jachtem (a jakże, na bogato) i jeszcze raz podjąć próbę
zdobycia jej serca. Romantyk. Szaleniec. W sumie stalker. „Szaleję za tobą”, „obsesyjnie
o tobie myślę” to słowa, które każdy chciałby usłyszeć od tej właściwej osoby.
Dziś o tym, że czasem osoba wcale nie jest właściwa. I o tym, że czasem to
niebezpieczny świr.
Mówimy wam często, że miłosna strona życia jest tą
najważniejszą. Nie zmieniliśmy zdania. Upewniliśmy się za to, że tak silne i paraliżujące
uczucie (albo jednostka choroba, jak twierdzą niektórzy) potrafi zawładnąć człowiekiem w przerażający sposób. Właściwie wciąż nie
mieści nam się w głowach, że od wszechogarniającej czułości do
wybranki/wybranka, można przejść do agresywnych zachowań, które z pewnością nie
sprawią, że misja zakończy się happy endem.
Dlaczego więc tak się dzieje? Odrzucenie wyrabia z ludzką psychiką
cuda. To lęk przed odepchnięciem może przemienić gorące uczucie w toksyczną
obsesję. Zrozumiała, negatywna reakcja osoby nękanej dodatkowo podkręca tę sytuacją.
Mamy więc zamknięte koło, przerażoną ofiarę i sądowy zakaz zbliżania się. Smuteczek.
Kiedy czytasz ten tekst, nie masz pewności, że Twój obecny
partner nie wpadnie w szał, jeśli się rozstaniecie. Tylko nie smuć się. Na
koniec dorzucamy perełkę.
0 komentarze:
Prześlij komentarz