Bez sukcesu jesteś nikim. Jeśli nie piszesz postów na fejsie
z jakichś ciekawych miejsc na świecie, albo chociaż z hipsterskich kawiarni,
nie liczysz się w całej tej propagandzie latte z pianką i kolorowych trampek.
Taki jest obraz dzisiejszej sieci małych, zadowolonych trybików pozujących do
selfie.
Można w tym szumie łatwo zapomnieć dla kogo starasz się o
wspaniałą pracę, lepszą figurę i modne gadżety. Dla siebie. Kiedy
odłączysz się na chwilę od smartfona i stracisz kontakt z wirtualną masą, a
przy okazji spojrzysz w lustro, zobaczysz tam tylko siebie, a nie swoje zabawne
tweety. Najpewniej zobaczysz zmęczoną twarz, nieułożone włosy i zupełnie
nieperfekcyjny pryszcz na brodzie. I wiesz, co warto wtedy pomyśleć? Że jest ok.
Że wciąż jesteś w zgodzie ze sobą. Że miałeś być bardziej cierpliwy, ale znów
nie umiałeś na coś poczekać, ale to nie szkodzi, bo to wciąż jesteś Ty. Prawdziwy.
Że wrąbałeś talerz węglowodanów, a miały być tylko kiełki. Trudno. Nie umrzesz
od tego, a już na pewno nie dziś. Zrób
sobie i swojej głowie dobrze.
Kiedy piszę ten post, jest ósma rano. Kończę kawę i rozdział
książki, a potem wychodzę do lasu. Bo chcę. Bo mogę. Bo to mi zrobi dobrze.
0 komentarze:
Prześlij komentarz