niedziela, 2 lutego 2014

A właściwie po co wsiadała z nim do auta?

Takie case study. Jesteś czterdziestoletnią kobietą i pracujesz w korporacji. Podobno korporacyjne trybiki to hieny i brzydko pachnie im z ust od padliny, ale pracujesz, no co zrobić, księgowe potrzebują etatu. W Twoim dziale pracuje też super atrakcyjna trzydziestolatka, X, która podoba się szefowi. Żadne to wielkie halo, wszyscy o tym wiedzą, z resztą X podoba się każdemu, bo urodę ma naprawdę wybitną, a poza tym jest fajną dziewczyną.





Pewnego wieczoru, kiedy X zostaje po godzinach, szef proponuje, że odwiezie ją do domu. Odwozi. Ale nie do domu, tylko do lasu, gdzie rozdziera jej biurową garsonkę, i jak się później okazuje, również serce zostawiając tam traumę na najbliższe lata. X udaje się uciec i zawiadomić panią z HR. Rusza lawina plotek. Szef wylatuje z hukiem. 

Co byś zrobiła?

a) Wsparłabyś koleżankę i zrobiłabyć co w Twojej mocy, że zapomniała o tym paskudnym incydencie.

b) Rozpoczęłabyś dyskusje przy kawie z innymi pracownicami. "A właściwie po co wsiadała z nim do auta?"
"Przecież gdyby nie wysyłała mu żadnych sygnałów, to..."

Sprawa choć tragiczna, to prosta. Stajesz po stronie ofiary?

A jednak. Nikt nie chce przyjąć X do swojego działu, nikt nie chce z nią rozmawiać. Odchodzi, rozwodzi się. Podobno wyjeżdża z miasta. Podobno nikt w firmie nie wie, co się z nią dzieje. Paradoksalnie, to koleżanki z pracy zrobiły z niej ladacznicę i idiotkę, a nie jej oprawca.

Sprawa choć tragiczna, to prosta. A co z tymi X, które doświadczają obleśnych tekstów pod swoim adresem, przelotnego dotykania po ramieniu lub kolanie? 

0 komentarze:

Prześlij komentarz