sobota, 13 września 2014

Prywata w sieci - Miłosna Rozmowa

No bo jak to? Piszemy blog o uczuciach i nie pokazujemy swoich słodkich zdjęć z wakacji, spaceru i sypialni? O prywatności polskich par, "intymności" w internecie i wreszcie o tym, po co to wszystko, rozmawiamy z psychologiem i trenerem, Edytą Zając.




Miłośni: Na facebookowych ścianach i instagramowych profilach naszych znajomych aż roi się od prywatnych, wręcz intymnych zdjęć uwieczniających związki. A to zdjęcia ślubne, innym razem selfie z randki, całusy na wakacjach i inne tego typu sytucje. Pilnie strzeżemy swoich danych osobowych, ale uczucia wyrażamy w obecności tłumu. Dlaczego tak się dzieje? 

Edyta Zając: Media społecznościowe dają złudzenie prywatności, ale i trochę sztucznie pompują nam samoocenę. Oto mamy szansę na pokazanie tego, co piękne, osobiste, ważne, może nawet najważniejsze i wierzymy, że informacja ta trafia do wąskiego grona znajomych. Dobrze jest chwalić się tym, co udane i wyjątkowe. Kto wie, czy w naszych głowach cichutko nie rozbrzmiewa głos Zobaczcie, jak wspaniale u mnie jest. Podziwiajcie, pokażcie mi ten swój podziw. Każda osoba ma swój własny mechanizm działania, ale w wielu przypadkach można spodziewać się czegoś co nazywam tęsknotą za oklaskami.

M: Czy istnieje granica między zdrową chęcia pochwalenia się swoim szczęściem a ekshibicjonizmem w sieci? 

EZ: Zdecydowanie - warto jednak pamiętać o tym, że każda fotografia czy deklaracja powinna być przemyślana. Zanim do sieci trafi kolejne zdjęcie miłosne, trzeba się zastanowić - co mi to daje? Co mi to odbierze? Epatowanie związkiem, bliskością czy jak wspomniałaś, intymnością może negatywnie wpłynąć na wizerunek. Potencjalny pracodawca czy współpracownik może się głęboko zastanowić nad kontaktem z nami, jeśli okaże się, że wszędzie można znaleźć prywatne fotografie. W mojej głowie od razu pojawia się pytanie Czy poufne sprawy firmy też będą miały tak łatwy dostęp do świata zewnętrznego? Co z naszymi prywatnymi rozmowami? Na ile można ufać tej osobie?

M: Czy epatowanie prywatą może zaszkodzić związkowi? A może, wręcz odwrotnie, pomóc mu? Co zyskujemy, a co tracimy?

EZ: To zależy od sytuacji i osobowości partnerów. Jeśli obie strony aktywnie uczestniczą w wirtualnych kontaktach - prezentowanie związku może działać pozytywnie, bawić, rozładowywać wiele sytuacji. Jeśli jednak jedna ze stron woli unikać tego typu działań - druga strona powinna 100% to zrozumieć. 
Tak czy inaczej warto pozostawić tylko dla siebie znaczną część tego prywatnego życia - ta intymność, zarezerwowana tylko dla pary, zasługuje na specjalne traktowanie, a nie na ciągłą obecność w wirtualnym świecie. To coś w rodzaju tajemnicy, to coś niezwykłego - mam poczucie, że ujawniane bezustannie wszem i wobec traci wiele ze swojej magii i wyjątkowości. Przecież każdy to widział.

M: Trudno w tych czasach strzec swojej prywatności, ale może jest jakiś sposób na to, jak sprawić, żeby nasz związek był tylko nasz?

EZ: Chwile tylko dla nas dwoje. Weekendy. Wakacje. Unikanie opowiadania przyjaciołom, mamie, babci czy brat o każdym aspekcie związku. Pozostawmy coś dla siebie, szukajmy siebie, miejmy swoje sekrety. Sposobów jest mnóstwo i z pewnością każda para znajdzie jakiś dla siebie. 

M: Jak myślisz, jaki los czeka prywatę w sieci? Znudzą nam się wspólne selfie, czy może wręcz przeciwnie, publicznego okazywania uczuć będzie jeszcze więcej?

EZ: Wydaje mi się, że raczej nie powinno to się znudzić - to przecież uzależnia. W moim odczuciu social media będą walczyć o większe zabezpieczenia zdjęć, ale ludzie raczej pozostaną przy swoich nowych nawykach. 

M: Wielkie dzięki za rozmowę!

3 komentarze:

  1. grunt to zachować zdrowy rozsądek w każdej dziedzinie życia : ) co ma być, to będzie. choć chwilami aż boję się przyszłości w towarzystwie social mediów. no, ale cóż. zobaczymy : ) bloga Edyty czytam od czasu do czasu i bardzo sobie cenię Jej podejście do życia.

    pozdrawiam! : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za rozmowę!

    OdpowiedzUsuń