Przeglądając wczoraj wieczorem Instagrama, nie sposób było nie zauważyć zdjęć telewizorów. Otóż laski z wypiekami na twarzy oglądały po raz setny filmową wersję "Seksu w wielkim mieście".
Mimo wszystkich swoich niedociągnięć, to ważny dla popkultury film (a wcześniej serial i zbiór felietonów) i wiele jego elementów robi nam na wyobraźnię. Na przykład romantyczne listy miłosne, które Carrie czyta niedoszłemu mężowi w łóżku. Dziś czytamy razem jeden z nich, ale coś mi się wydaje, że zapoczątkuje on serię na blogu i wzruszać się będziemy wspólnie nad listami Kafki, Witkacego czy Jana III Sobieskiego (sic!). Na dobry początek Ludwig Van Beethoven. Szykujcie chusteczki!
Listy miłosne znanych ludzi. Wydawnictwo Polskie, 1922.
Ja moge ogladac nawet i milion razy ;)
OdpowiedzUsuń