Co tam sobie czytacie na leżakach popijając drinki z
palemką? Nam ostatnio wpadła w ręce książka, której okładka zawstydziłaby
niejedną pruderyjną pensjonarkę, a którą recenzenci okrzyknęli literackim Pulp
Fiction! Kiedy czytaliśmy ją w pociągu,
przykuwała uwagę znudzonych podróżą współpasażerów, a naszemu urlopowi dodawała
pikanterii. Mowa o „Adios muchachos” Daniela Chavarria. Zresztą zobaczcie sami.
Jeśli książkę nazywa się „pikantną kubańską paellą”, to musi
przyciągać. Sprawa jest prosta, choć z tłumikiem. Alicia ma jędrną pupę (ok,
umówmy się – wszystko ma jędrne), lecz nie opływa w zasłużone luksusy, dlatego
jeździ po mieście popsutym rowerem. W newralgicznym momencie rower
reprezentacyjnie się rozsypuje, a Alicia podrywa bogatego turystę, który
spieszy jej z pomocą. Dalej są dopracowane umizgi, wystudiowany seks i
wyciąganie od delikwenta pieniędzy. Żyłoby sobie i pracowało to dziewczę
spokojnie, gdyby nie trafiło na osobliwą parę lubującą się w wyuzdanych
uniesieniach miłosnych… Ach, jest w tej opowieści też i trup, czyli sukces mamy
kompletny.
Kunszt literacki? Nie.
Oryginalność? Nie bardzo. Gwarantujemy jednak, że w leniwy sierpniowy wieczór
wciągnie Was to dziełko, jak najlepszy kryminał. Od razu planować zaczniecie
wyprawę na Kubę, poczujecie odór cygar i
gorące powietrze Hawany, a i Skalpel Chodakowskiej wyda Wam się mniej straszny,
bo przecież TAKIE pośladki warte są wszelkich wyrzeczeń!
Daniel Chavarria, "Adios Muchachos". Wydawnictwo Muza. 2013.
0 komentarze:
Prześlij komentarz