sobota, 27 lipca 2013

TOP 5 - filmy o nieoczywistej miłości

Bez obaw. Nie uświadczycie tu statku na "T", dziewczyny chorej na białaczkę, czy femme fatale wojny secesyjnej. (Swoją drogą, czy czytelnicy - roczniki 90' - wiedzą w ogóle o jakich filmach piszę?)
Przed Wami bardzo subiektywny, skromny ranking filmów o dziwacznej, trudnej, niespełnionej, niesztampowej, czasem wielkiej i nijakiej jednocześnie, miłości.

Miejsce 5. The way we were (1973)

No dobra, nie mogliśmy się powstrzymać. Barbara Streisand patetycznie odgarnia blond loki z czoła Roberta Redforda i mówi mu, że jego nowa żona jest piękna. Nie przypomnielibyśmy sobie o tym filmie wcale, gdyby nie jeden z odcinków "Seksu w wielkim mieście", w którym dziewczyny rozmawiają o nim popijając drinki. Pasuje do naszej piątki, bo Barbara nie jest pięknością, zna się na polityce i, koniec końców, dostaje kosza. Odpalcie sobie ten staroć w upalny wieczór, wciąż jary.




Miejsce 4. Prime (2005)

Kropla w morzu komedii romantycznych, która nie kończy się happy end'em. Meryl Streep w tym filmie nie gra neurotycznej terapeutki, ona nią po prostu jest. Zgrabne nogi Umy Thurman i przystojny Amerykanin żydowskiego pochodzenia dopełniają całości. Niegłupawy, przyzwoity, Miłośni dają mu lajka.



Miejsce 3. Dziewczyna z szafy (2012)

Chcieliśmy w naszym topie polskiego akcentu i zdecydowaliśmy się na głośny debiut Bodo Koxa. Nie dlatego, że jest głośny, tylko dlatego, ze przypomina jak niejednoznaczne znaczenia mają w naszym życiu relacje z innymi i jak można pięknie się w nich zatracać. Mieliśmy w kinie mokre oczy.





Miejsce 2. Eternal sunshine of the spotless mind  (2004)


Celowo nie podajemy polskiego tytułu, żeby nie zmącić wam poematu, który, mamy nadzieję przeczytacie, a którego cytat stał się tytułem tego niesamowitego komediodramatu. W "Liście Heloizy do Abelarda", ukojeniem nieszczęśliwej kochanki jest zapomnienie. Tego filmu jednak nie zapomnicie na pewno, bo jest wzruszający, zabawny i niepokojący jednocześnie. 





Miejsce 1. Annie Hall (1977)

 Nie, nie uważamy, że ten film to arcydzieło. Diane Keaton i Woody Allen dają tu jednak niesamowity popis miłości arcyciekawej, barwnej, pulsującej i krzykliwej. Oczywiście niespełnionej. Trudno nam uwierzyć, że to dzieło ma już 36 lat!

"Love is too weak a word for what I feel - I luuurve you, you know, I loave you, I luff you, two F's, yes I have to invent, of course I - I do, don't you think I do?"




Udanych seansów! Koniecznie dajcie znać, które z nich Wam się podobały. 

2 komentarze:

  1. "Nie uświadczycie tu statku na "T", dziewczyny chorej na białaczkę, czy femme fatale wojny secesyjnej. (Swoją drogą, czy czytelnicy - roczniki 90' - wiedzą w ogóle o jakich filmach piszę?)"

    pokolenie 90' już nie jest takie młode, a tych filmów nie sposób nie kojarzyć

    pomijając oczywisty pierszy, ze aż szkoda pisać: "Szkoła uczuć" i "Przeminęło z wiatrem"

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodziło o "Love Story" zamiast "Szkoły uczuć" :)

    OdpowiedzUsuń