Wszystko było kiedyś inaczej. My,
porządne panny z dobrych domów, w liceum chciałyśmy przeczytać wszystkie ważne
książki świata, dyskutować na przerwach o Kubusiu Fataliście i chodzić z
chłopcami na filmy Bergmana do kin studyjnych. Pokończyłyśmy rozsądne studia i
poszłyśmy do pracy, a potem okazało się, że kobieta zorana życiem ma ochotę
odpocząć przy niewymagającej rozrywce. I tak zaczęłyśmy oglądać komedie
romantyczne.
A jeszcze, nie daj Boże, właśnie
rzucił nas jakiś złamany ptyś i chcemy umrzeć, zakopać się w łóżku, i wyglądamy
jak siedem nieszczęść. Albo siedem szczeniąt czekających na podtopienie. Albo
baletnica, która właśnie złamała nogę. Albo jak Maja Popielarska. No po prostu
wyglądamy źle.
I odpalamy wówczas Bridget Jones Diary,
Love Actually, czy inne Pretty
Woman.
Po pierwsze, ekhm, już Ty dobrze
wiesz, że to filmy oparte na nieskomplikowanym schemacie i żadnej sztuki to Ty
tam nie zobaczysz. Już bajkopisarze wiedzieli, że sprawdzone przepisy są
najbezpieczniejsze, i to dlatego księżniczka jest zawsze piękna, a książę
zawsze waleczny. Nic Cię tam nie zaskoczy, a jeśli doświadczona z ciebie
widzka, to możesz strzelać w której minucie bohaterowie się zejdą. (W ostatnich
pięciu, ha ha.)
Po kolejne, scenariusz tego
dziełka tylko cię zdołuje. Kiedy Cameron Diaz w Holiday otwiera drzwi uroczego
domku na brytyjskiej wsi, to w progu staje Jude Law. W twoim progu go nie
będzie. Kiedy Bridget zniechęcona uczuciowymi klęskami zaszywa się w domu w
wielkich majtach i z butelką wódki, do drzwi dzwoni diablo piękny Mark Darcy w
długim płaszczu. No pomyśl, czy facet kiedyś zadzwonił do Twoich drzwi w takiej
sytuacji? Może wysłał smsa. Ale pewnie też nie.
I wreszcie, te filmy to najczarniejszy koszmar feministek. Nie
ma co się na nie za to oburzać, w końcu zawdzięczasz im wykształcenie i prawa
wyborcze. Tylko jak to możliwe, że najpopularniejsze komedie romantyczne
dwudziestego pierwszego wieku mówią Ci, że dziewczyna nie zazna szczęścia i
spokoju, dopóki ON jej go nie zapewni?
Obejrzyj sobie dziś jakiś film pełen przemocy. Albo Obcego.
0 komentarze:
Prześlij komentarz