Śliski temat. Teksty piosenek prawie zawsze są o miłości i ten, kto ad hoc wymieni dziesięć tytułów z wartościowym tekstem, niech pierwszy rzuci kamień. Ostatnimi laty przeciętny odbiorca i tak skupia się na teledysku, gdzie gołe pupy falują na tle szybkich aut. W ogóle więc nam nie wstyd, że lubimy staroświecką, wiekową, prostą melodię amerykańskich standardów. Dziś o tym dlaczego Frank Sinatra mistrzem miłosnej nuty był i basta.
Znacie piosenki Franka nawet jeśli nie jesteście jego fanami. Bo to ikona, jeden z największych talentów w historii, estradowa bestia i zwyczajnie przedsiębiorczy facet. Przeszedł drogę od lokalnej kapeli, epizodów filmowych, wzlotów i upadków, aż po setki krótkich, prostych i romantycznych nagrań, z których każde to kompletne dziełko sztuki. Dlaczego takie piosenki towarzyszą pokoleniom i nigdy się nie zestarzeją?
Otóż talent jest ważny. Proste. Czysty, spokojny głos Sinatry brzmiał równie dobrze na winylu, co na sali pełnej słuchaczy. Kto dziś tak frazuje? Już nikt. Otóż tekst. Owszem, nieskomplikowany, ale nie prostacki, przez co brzmi uniwersalnie po pięćdziesięciu latach i przypomina, że miłość to wielkie święto. Otóż klasa. Można było być średnio urodziwym panem w garniturze, nie świecić negliżem i nie rzucać wulgaryzmami, a mimo to wyświadczyć sztuce ogromną przysługę i zapisać się na dobre w historii popkultury.
Tacy już z nas nudziarze. Uwielbiamy Sinatrę, Deana Martina i Ninę Simone. Wrzucamy kilka tych drobiazgów do posłuchania, ale sugerujemy osobny, romantyczny wieczór z tym artystą na youtube. Gusta są różne, ale Frank tylko jeden.
Wspaniały, ten jego jedyny w swoim rodzaju głos, którego nie sposób nie rozpoznać, a raz usłyszany chce się słuchać bez przerwy <3
OdpowiedzUsuńMój faworyt to "All of me", zawsze do tej piosenki wracam!
Usuń